Syn wiedźmy
Kelly Barnhill
Opis wydawcy:
Kelly Barnhill, autorka bestsellerowej Dziewczynki, która wypiła księżyc, powraca z książką pełną przygody i magii.
Syn wiedźmy to piękna, klasyczna baśń, z elementami fantasy, opowiadająca o potędze przyjaźni i sile ducha. Wypełniony magią Ned, któremu matka czarownica wszyła duszę tragicznie zmarłego brata bliźniaka, ucieka przed zbójecką szajką. Áine jest córką Króla Zbójców. Prześladuje ją przepowiednia wypowiedziana przez matkę na łożu śmierci: „Uratujesz życie niewłaściwemu chłopcu, a on uratuje życie tobie”.
Czy Ned i Áine zaufają sobie nawzajem, gdy przetną się ich drogi? Czy będą umieli współpracować, by zapobiec wojnie dwóch królestw, która właśnie się rozpoczyna? Czy Áine, rozdarta między ojcem a Nedem, dokona słusznego wyboru? Czy magia zostanie ocalona?
„Ta książka otwiera oczy młodych czytelników na coś, co wypełnia każdy zakątek świata, w którym żyjemy – na magię słowa” – „The New York Times”.
Recenzja bibliotekarki:
Wygląda na to, że Kelly Barnhill dołączyła do grona moich ulubionych pisarzy. Dziewczynka, która wypiła księżyc uwiodła mnie nieodwracalnie, ale Syn wiedźmy to też świetna książka! Wielowątkowa, baśniowa, z plastycznymi, pełnokrwistymi postaciami. Żeby nie spojlerować, przedstawiam fragment opisu jednej z drugorzędnych postaci, jako dowód świetnego pióra i umiejętności kreślenia interesujących portretów przez autorkę:
„Król Ott, najłaskawszy władca królestwa Duuninu (oczywiście że był łaskawy, przecież kazał tak napisać na wszystkich proporcach, afiszach i pieniądzach, ba, wydał nawet rozporządzenie, żeby jego generałowie tatuowali to sobie na przedramionach, razem z uśmiechniętą podobizną jego twarzy), miał tego dnia nieszczególny humor. Wytarł usta wierzchem dłoni i zmarszczył czoło.[…]
Król Ott nie tolerował chytrości, oprócz własnej, rzecz jasna. Nie tolerował też wielu innych rzeczy, które nie były jego i tylko jego. Niby dlaczego miałoby być inaczej? Sprawował absolutną kontrolę nad imperium tak rozległym i potężnym, że nawet jemu nie mieściło się to w głowie, kiedy czasami próbował o tym rozmyślać.
A jednak…
To maleńkie państewko po drugiej stronie wielkiego, upiornego lasu, co ono tam robiło? Zadawał sobie to pytanie każdego ranka jeszcze przed śniadaniem, a później trzy razy po południu i do znudzenia wieczorem.[…]
Owszem, może to i zaścianek, ale to zaścianek, który nie płacił podatków; zaścianek, który nie przysiągł mu wierności; zaścianek który nie uginał przed nim karku i nie czuł respektu przed jego potężną armią.
Kraj niepodległy i zupełnie niezależny, zdany wyłącznie na siebie – i właśnie tego król Ott nie potrafił znieść.”
Jak to zazwyczaj bywa w przypadkach Dobrej Literatury, książkę polecam nie tylko dzieciom.
Justyna Jarek