Uczniowie klas czwartych rozpoczęli w październiku spotkania ze swoją pierwszą lekturą obowiązkową – „Akademią pana Kleksa”. To doskonała okazja do oswojenia książki w kreatywny sposób.

I tak było już od pierwszej lekcji: najpierw Kahoot, potem tajemnicze pudełka zawierające równie tajemnicze przedmioty związane z treścią poznawanej lektury. A później to już sami czwartoklasiści musieli zmierzyć się z nauką w Akademii i zdać egzamin z kreatywności, aby uzyskać indeks ucznia Akademii. I tak podczas lekcji kleksografii przy użyciu atramentu, słomki i otwartej głowy ćwiczyli się w robieniu niezwykłych kleksów, odczytywaniu ich kształtów i układaniu do nich rymowanek. Lekcja przędzenia liter, na której musieli przy użyciu włóczki ułożyć wskazany napis, okazała się nie lada wyzwaniem. Podobnie jak nauka chińskiego. Napisanie po chińsku dwóch słów: dziękuję i przepraszam, było prawdziwym popisem sztuki kaligrafii. Gdyby książę Mateusz potrafił przyszywać guziki tak, jak robili to uczniowie, na pewno nie spotkałaby go ta przykra przygoda ze zgubieniem guzika. Na koniec na czwartoklasistów czekało jeszcze jedno kreatywne wyzwanie – tworzyli fantastyczne przepisy kulinarne na potrawy inspirowane kuchnią pana Kleksa, a następnie przyrządzali wymyślone danie wedle własnego przepisu: na talerzu królowały włóczki, kolorowe pomponiki, cekiny, druciki, szyszki, kasztany, plastelina. Było kolorowo i z pomysłem,  a wyglądało to wszystko naprawdę bardzo apetycznie. Można tylko ubolewać, że dania jadalne byłyby tylko na kartach fantastycznej powieści Brzechwy.

A ja mam nadzieję, że po takim spotkaniu z pierwszą lekturą czwartoklasiści mają apetyt na kolejną.

Marlena Borowska